Kto pamięta "Lisbon story", ten ręka w górę. Niedługo po obejrzeniu tego filmu pierwszy raz zetknąłem się z pojęciem "sense of place". Włóczący się godzinami po ulicach Lizbony Rüdiger Vogler z włochatym mikrofonem próbował samym dźwiękiem i upływającym czasem poczuć, zrozumieć i zarejestrować klimat miejsca. Ale dlaczego o tym gadam?
Wenders juz wtedy zrozumiał, że przeniesienie " sense of place" na obraz to prawdziwe wyzwanie. Pomysł dawania kamer video dzieciom, noszenia ich bezwładnie na plecach czy instalowania ich w przypadkowych miejscach nie wypalił. Dopiero spotkanie reżysera i dźwiękowca, ich wspólna praca powolną kamerą na korbkę okazała się idealnym narzędziem dla marzycieli.
Timelapse jest takim narzędziem dla fotografów, bowiem w roli głównej występuje czas. Technicznie idea jest prosta. Ustawiamy interwał i aparat robi swoje. Ale o tym czy "sense of place" przekażemy innym decyduje to kiedy go włączymy i jak długo będziemy czekać. Timelapse to też umiejętność robienia czegoś ze sobą, rozmyślania, obserwacji, modlitwy, radości z zatrzymania się. Wiec do rzeczy.
Kilka rad:
1. Wstań wcześniej niż wcześnie W konwencjonalnej fotografii wystarczy, że znajdziesz się w odpowiednim miejscu w odpowiednim momencie. Time-lapse to kilka decyzji więcej do podjęcia. To też rejestracja tego, co jest przed i po najpiękniejszym świetle.
2. Nie chodź spać za wcześnie Po zachodzie, kiedy zapalają się światła, a czas naświetlania się wydłuża, animacja wyjściowa bardzo przyśpiesza. Daj się innym nacieszyć zapadaniem nocy, zarejestruj dostatecznie dużo klatek.
3. Najlepiej w ogóle nie chodź spać ;) Wykonując animacje wyprodukujesz gigantyczne ilości danych (rejestrując je w najsłuszniejszym formacie RAW :), dlatego polecam obrobić zdjęcia, a ich eksport to pliku wyjściowego zostawić na noc. W ten sposób ty śpisz, a twój komputer robi nockę.
4. Zainwestuj w duże i bardzo szybkie karty pamięci Jeżeli zjawisko, które rejestruje dzieje się dość szybko, warto ustawić krótszy interwał — np. 2 sekundy. Wtedy łatwo zapchać bufor aparatu i stracić równomierność rejestrowanych klatek. Canon 5DS, którym zrobiliśmy większość prezentowanego materiału, jest w tej dziedzinie dość ekstremalnym przykładem. Nie zmienia to faktu, że szybkie i duże karty bez stresu obsłużą każdy sprzęt. Polecam Kingston 64gb SDXC (SDA3) - szybka, pojemna i niedroga.
5. Nie potrzebujesz sprzętu za 600 tysięcy złotych Co prawda uwielbiam plastykę "pełnej klatki", ale nasz Lumix GM1 też sprawdza się świetnie i celowo w końcowym filmie przeplatamy ujęcia z 5DS i GM1. Dla wszystkich Canonowców szczerze polecamy Magic Lantern - nie będziesz potrzebował wężyka spustowego (Canon 5DS ma interwałometr wbudowany fabrycznie, ale nie współpracuje z live-view). Wprawdzie miło jest posiadać slider z napędem, ale to oznacza więcej wydatków i ciężaru na plecach. Sporo ładnych efektów ruchu można osiągnąć w postprodukcji. Poniżej link do videotutoriala jak to zrobić (plus bardzo fajna technika 'morfingu' jeśli braknie nam klatek w animacji):
6. Antiflicker Przy bardzo zmiennych warunkach oświetleniowych (wschód /zachód słońca) warto skorzystać w aparacie z trybu A (preselekcja przesłony). Można w ten sposób osiągnąć piękne rezultaty, ale powstaje wtedy problem "flickera". W skrócie światłomierz twojego aparatu może reagować na pojawiające się i znikające promienie słońca skracając lub wydłużając czas ekspozycji (osobiście lubię ustawić interwał za pomocą magic lantern i w trybie live-view za pomocą białego prostokątu wybrać neutralną część kadru na podstawie której aparat przeprowadzi pomiar światła). W efekcie finalnym pojawia się efekt migotania (flicker). Na rynku występuje sporo płatnych wtyczek redukujący ten efekt, ale na szczęście jest też rozwiązanie darmowe i to nas cieszy. Jest to stary, dobry VirtualDub do którego dostępne są aż dwie takie wtyczki do wyboru. Osobiście lubię tą, która "poetycko" nazywa się Deflick.
Mój workflow jest następujący: obrabiam i eksportuję pliki RAW do formatu JPEG, sekwencję importuję do After Effects, następnie eksportuję do nieskompresowanego AVI lub sekwencji obrazów w rozdzielczości 4K (VDub nie obsługuje QuickTime), po czym importuję materiał w VirtualDub, nakładam Deflick (video>filters>add) i eksportuję do nieskompresowanego AVI lub sekwencji obrazów. Za pomocą Adobe Media Encoder lub After Effects eksportuję plik wyjściowy kodekiem motion JPG z kompresją 95% do pliku MOV.
7. Dobierz odpowiedni interwał Sprawa pozornie jest oczywista, ale jest w tej dziedzinie wiele szkół. Niektórzy każdy timelapse ustawiają np. na 4 sekundy, a potem wszystko przyspieszają lub zwalniają w postprodukcji. Osobiście polecam dobieranie interwału do dynamiki sceny, a potem drobne modyfikacje czasu w postprodukcji. W ten sposób oszczędzamy ilość klatek i miejsce na dysku. Ważne jest też, żeby wziąć pod uwagę jaki odcinek czasu chcemy zawrzeć w animacji. Jeśli scena jest bardzo dynamiczna, ale chcemy ją pokazać w dłuższym odcinku czasu, to warto interwał wydłużyć nawet do 10 lub nawet 15 sekund.
8. Podziel się rezultatami Taki projekt to sporo ciężkiej pracy, ale zmontowany z muzyką, gładko płynący przed oczami dobry materiał jest nagrodą. Inni też chętnie się zanurzą w dobrze przemyślany film .
Poniżej nasze timelapse "sense of place" na Maderze.
Sprzęt, którego używaliśmy:
> Canon 5DS + TS 17 mm + 50 mm f 1.8 + 14 mm f 2.8 + 70–200 L f4 > Panasonic Lumix GM1 + 12–32 mm > Statyw Vanguard Veo 265ab